Hole

Phoebe Jones

Phoebe rozbłysły oczy. A jednak się nie myliła. - Scott, to Ty! Nie mogę w to uwierzyć.. - odparła zdziwiona. Pod wpływem emocji rzuciła się na chłopaka i mocno wyściskała. Po chwili zorientowała się, że przecież on jej może nie kojarzyć. Dziewczyna odsunęła się więc od Scotta i uśmiechnęła trochę zakłopotana. Wyciągnęła dłoń w stronę chłopaka. - Ekhem, wybacz. Zapomniałam się przedstawić. Phoebe, Phoebe Jones. Twój wróg i przyjaciel w jednym - powiedziała, mając nadzieję, że chłopak nie weźmie jej za wariatkę. Phoebe uśmiechnęła się szerzej.

Scott Buckley

Zaśmiał się na widok dziewczyny rzucającej się na niego.- Tak, tak pamiętam. Teraz już pamiętam.- potwierdził szerząc zęby.- Phoebe, jak mogłem nie pamiętać. Nigdy, drogi wrogu.- zaśmiał się kolejny raz. Chwycił ją za ramiona i przyjrzał jej się dokładnie. Intuicja go nie myliła, a tak bardzo się dziewczyna zmieniła..

Phoebe Jones

No tak, ogółem dopiero teraz Phoebe zastanowiła się nad tym, jak to całe zajście musiało ciekawie wyglądać z perspektywy przeciętnego widza. I gdyby była na miejscu takiej osoby, to chyba zaczęłaby się śmiać.
Nagle w głowie dziewczyny zaczęło pojawiać się tysiące pytań. Po chwili udało jej się wykrztusić jedno, właściwie chyba najistotniejsze w tym momencie. - Ale co Ty tutaj w ogóle robisz? - spytała, przyglądając się Scottowi z ciekawością.

Scott Buckley

Opuścił dłonie z ramion Phoebe, a swoimi tylko drgnął.- Nie mam pojęcia.- zaśmiał się.- Jeżeli chodzi o sklep.. chciałem kupić lampę.- odpowiedział rozglądając się krótko po holu marketu.- A jeżeli o miasto to.. szukam pracy. Niby mam jakieś propozycje, ale najpierw chcę się ustawić. - dodał wracając wzrokiem do koleżanki. Uśmiechnął się szeroko.

Phoebe Jones

- No cóż.. w poszukiwaniu pracy to Ci raczej nie pomogę. Mi samej by się przydała, szczerze mówiąc - mruknęła, lekko się krzywiąc. No cóż, za długo się leniła, powinna się trochę sprężyć i zacząć chodzić po lokalach i szukać, choćby wolnego miejsca dla kelnerki. Już dawno miała to zrobić, ale zawsze omijała ten temat szerokim łukiem. Ale co się odwlecze, to nie uciecze podsumowała i westchnęła cicho. Szybko wróciła myślami do rozmowy z chłopakiem. - Ale w sumie jeśli chodzi o w zakup lampy moja pomoc może okazać się przydatna - odparła, szczerząc zęby w uśmiechu.

Scott Buckley

- Nie ma sprawy i jestem przekonany, że Twoja pomoc będzie tu niezbędna.- powiedział ruszając krok dalej. Scott planował kupić srebrną lampę, taką by pasowała do każdego elementu mieszkania.
- Potem też Ci nie odpuszczę.. Każde plany jakie masz na dzisiaj, musisz koniecznie odwołać.- dodał z uśmiechem.

Phoebe Jones

Phoebe prychnęła. – Pfff.. myślisz, że odwołam wszystkie moje plany specjalnie dla kogoś, kto kiedyś popchnął mnie w błoto, wrzucił kilka razy do jeziora i zniszczył moją ulubioną książkę? Mylisz się kolego i to grubo – mruknęła, udając obrażoną. Po chwili jednak rozpromieniła się i wystawiła chłopakowi język. – Dobra idziemy! – zakomenderowała i pociągnęła chłopaka w stronę najbliższego sklepu z lampami.

Scott Buckley

Kiwnął głową.- Jestem tego pewny.- zapewnił wyszczerzając rzędy swoich zębów. Scott pomaszerował za Phoebe, a po chwili już znaleźli się w sklepie z lampami.
- Jedna stojąca, a jedna wisząca i to na ściany taka.. - obmyślał.- I srebrna.- dodał na koniec rozglądając się po sklepie.

Phoebe Jones

- Hohoho, sporo tego - odparła i rozejrzała się po sklepie w poszukiwaniu odpowiedniego oświetlenia. Po chwili jej wzrok przykuła prosta stojąca srebrna lampa. Wskazała chłopakowi znalezisko. - Może tamta? - spytała Scotta.

Scott Buckley

Zerknął najpierw na dziewczynę, potem na lampę, a następnie znowu na Phoebe. Nigdy nie lubił płaszczyć się na zakupach.- Dobra, biorę.- odpowiedział krótko.- Teraz jeszcze jakieś wiszące, na ścianę coś..- przeciągał robiąc kilka dużych, głębokich kroków na przód. Między czasie, gdy spotkał pracownika sklepu poprosił o zapakowanie tego typu srebrną lampę.