Mieszkanie Alice

Alice Jones

Małe mieszkanie w centrum miasta nr 217

***

Spojrzała na niego -Co, co do jasnej cho*ery tu robisz?! - Zaskoczona tym że stoi w jej mieszkaniu powiedziała zmieszanie. -Wątpię że na drzwiach jest napisane "Proszę do środka" ! - Powiedziała nieco pewniej.

Jacob Shepard

- Zignorowałaś moją prośbę i znowu zaczynasz swoje. Alice, proszę cię, daj sobie spokój - powiedział, pewnym krokiem wchodząc w głąb pomieszczenia. - Mieszkasz tu od niedawna, tak? - zapytał rozglądając się po dalszej części mieszkania. Może i wyglądało to niekulturalnie ale on zawsze tak robił, taki zwyczaj pozostały po pracy ochroniarza.

Alice Jones

-Proszę cię bardzo, mów to co chcesz - Powiedziała niechętnie. Nie miała już siły się z nim kłócić. - Wprowadziłam się tu całkiem niedawno. Zaledwie dwa dni temu. -Powiedziała, po czym usiadła na kanapę.

Jacob Shepard

- Ciekawie się urządziłaś, tak całkiem inaczej... - powiedział przyglądając się przy tym jakimś dziwnym figurkom stojącym na szafce. Obrócił się w stronę dziewczyny po czym uśmiechnął się do niej przyjaźnie. -Pozwolisz, że się rozgoszczę - zakomunikował, po czym ściągnął kurtkę. Usiadł obok dziewczyny. -Mam nadzieję, że naprawdę nie masz mnie za największego debila na świecie.

Alice Jones

-Nie, słuchaj, źle mnie odebrałeś... Do jakiejś przytulnej kawiarni mogłabym skoczyć nawet teraz, lecz nic poza tym. Musisz mnie zrozumieć. Mój chłopak został w mieście z którego wyjechałam, ale i tak się nadal kochamy. A nawet nie chcę myśleć co mogło by się stać gdybym szła się upić na jakąś dyskotekę... -Powiedziała licząc że chociaż on ją zrozumie.

Jacob Shepard

- Skoro mówisz, że go kochasz nie powinnaś bać się iść gdzieś bez niego. Nic byś nie zbroiła, bo to uczucie, że kogoś kochasz nigdy nie mija i nie minie. Chyba, że tylko udajesz, to może powinnaś z nim od razu zerwać. Tak tylko mówię, nie oceniam. - powiedział, po czym wstał. Przeszedł do przedpokoju po czym chwycił jedyny wiszący tam płaszcz. -Chodź, przejdźmy się - zaproponował podając dziewczynie kurtkę.

Alice Jones

-Widzę że jesteś w tym doświadczony, prawda? - Zapytała. Na początku myślała że to zwykły frajer który podrywa wszystkie napotkane dziewczyny. Stwierdziła że gdyby taki był, na pewno odpuścił by ją sobie po usłyszeniu że ma chłopaka.

Jacob Shepard

- Powiedzmy, że tak. Po prostu całe życie czekałem na jedną, wiesz, aż w końcu będzie gotowa na związanie się ze mną ale ona mnie po prostu wyrzuciła a ja nadal pragnę do niej wrócić. To bardzo dziecinne. - powiedział, po czym uśmiechnął się lekko. -Przepraszam, to raczej nudna historia. Więc jak, przejdziesz się ze mną? Możesz wybrać miejsce.

Alice Jones

-Nie skąd, lżej będzie ci na sercu. Myślę że lepiej będzie nam się rozmawiało w barze lub w parku, jak wolisz -Uśmiechnęła się, po czym ubrała kurtkę.

Jacob Shepard

- Więc może lepiej chodźmy do jakiegoś baru, znam parę naprawdę dobrych. - powiedział, po czym otworzył przed nią drzwi. -Widzisz? A jednak możemy w miarę normalnie rozmawiać - zaśmiał się posyłając dziewczynie ciepły uśmiech.

Napisz gdzieś.

Alice Jones

Wbiegła do środka, po czy zakluczyła drzwi na wszelki wypadek. Wzięła z pudełka chyba aż 4 chusteczki bo były do ciebie przyklejone i wytarła sobie nimi oczy. -No dobra Alice. Przestań ryczeć, myśl racjonalnie. -Pomyślała kilkanaście razy, lecz nawet to jej nie pomogło powstrzymać łez. Zasłoniła okna, po czym zdjęła sukienkę, szybko poszła do łazienki, włożyła ją do zlewu i zaczęła szorować. Przecież to jej nowa sukienka na którą wydała niecałe 1000$. Bezsensu gdyby teraz tak po prostu ją wyrzuciła.

Melissa Johnes

A więc została zaciągnięta przez Jacoba pod drzwi Alice. - Proszę bardzo, mogę przeprosić ale to ty ją stamtąd wyciągnij - mruknęła po czym oparła się o przeciwną ścianę. Założyła ręce na piersiach po czym spojrzała spode łba na Jacoba.

Jacob Shepard

Chłopak westchnął po czym nacisnął klamkę mieszkania. Szarpnął raz a potem drugi ale oczywistym było, że Alice zakluczyła. W sumie po tym, jak jej ostatnio wtargnął do środka to się nie dziwił. Zaczął pukać i naciskać dzwonek jednocześnie. - Alice, proszę, wyjdź - powiedział głośno po czym obejrzał się, czy Mel nadal stoi na swoim miejscu. W końcu mogłaby uciec, nie?

Alice Jones

Alice wystraszyła się gdy ktoś spróbował otworzyć jej drzwi. Na całe szczęście poznała głos Jacoba. No tak, musi oczywiście być miła i otworzyć. Tylko co teraz ubierze, chyba nie sukienkę która teraz jest całkowicie mokra i nasiąknięta piwem. Podeszła do szafy i otworzyła ją, wzięła pierwszą lepszą bluzkę i jeansy. Ubrała szybko ubrania i ruszyła w stronę drzwi. Otworzyła je i w sumie mogła się spodziewać że będzie stała pod nimi Melissa. Pewnie nabrała Jacoba że przez przypadek oblała ją piwem i jeszcze specjalnie się rozpłakała żeby ten jej uwierzył. -Nie chcę jej widzieć. -Mruknęła biorąc głowę w dół.

Melissa Johnes

- Oj daj spokój, nie zachowuj się jak dziecko - jęknęła odrywając się do ściany. Podeszła bliżej Alice i spojrzała na nią z ukosa. -Pomimo tego, że nie chcę mieć z tobą do czynienia stoję tu tylko po to, żeby przeprosić. Nigdy nie zniżyłabym się do tego poziomu, by kogoś oblewać jakimkolwiek płynem. Poza tym mogę zwrócić za sukienkę. - powiedziała uśmiechając się sztucznie. Spojrzała wyczekująco na Jacoba. Na nic innego nie było ją stać więc miała nadzieję, że chłopak zadowoli się chociaż tym.