Lodowisko

Melissa Johnes

Lodowisko nie jest zadaszone więc pogoda gra tu bardzo ważną rolę. Znajduje się ono w centrum miasta.

***

Melissa westchnęła spoglądając na niebo. Ciemne chmury zwiastowały nadejście deszczu ale ona nie miała zamiaru się wycofać. Przecież wykupiła już bilet i to by było wielkie zmarnowanie pieniędzy. Usiadła na ławce i zaczęła ubierać swoje czerwone figurówki, które wygrała w promocji. Nie były one ani profesjonalne ani przede wszystkim solidne ale zawsze to coś. W drodze do wejścia popchnął ją jakiś gówniarz przez którego upadła. Nic jednak nie powiedziała, nie będzie przecież robić scen i to w momencie, w którym wszyscy gapili się dokładnie na nią. Wstała szybko i chowając twarz w gęstych włosach podeszła do wejścia. Po chwili znajdowała się już na lodzie. Rozejrzała się ostrożnie. Cóż, nie tak źle, większość ludzi uciekała z obawy przed nadchodzącym deszczem więc była szansa, że zostanie tu sama. Z uśmiechem na twarzy zaczęła kręcić piruety.

Alice Jones

-Przepraszam! Unosi się na deszcz, najlepiej było się już stąd wynosić.- Powiedziała. -To twoje łyżwy? Nie wyglądają na zbyt solidne. Mam nadzieję że nie zapłaciłaś za nie fortuny? ->Odparła lekko się uśmiechając, po czym dodała - Tak w ogóle jestem Alice.

Melissa Johnes

Melissa zatrzymała się gwałtownie słysząc dziewczęcy głos. Rozejrzała się dookoła i dopiero wtedy nabrała pewności, że nieznajoma mówi do niej. -Ja... yh, jestem Melissa. - przedstawiła się zmuszając się jednocześnie do lekkiego uśmiechu. -I niech cię główka nie boli, dopóki mnie siłą stąd nie ściągną zamierzam jeździć do woli. A moje łyżwy to chyba moja sprawa, prawda Alice? - powiedziała, po czym przejechała obok dziewczyny tym samym uderzając ją w ramię.

Alice Jones

-Tak, wiesz co? Masz rację. Nie potrzebnie w ogóle tu przyjechałam. -Powiedziała. Nie lubiła ludzi których nie potrafiła rozgryźć. Przecież dziewczyna wyglądała na miłą, ale najwyraźniej tylko wygląd ją taką robił.

Melissa Johnes

- Nie mi oceniać twoje zachowanie droga Alice - powiedziała Melissa wykonując pirueta w powietrzu obok dziewczyny. - Będziesz tak stać w jednym miejscu cały czas? - zapytała po czym ostro przed nią zahamowała.

Alice Jones

Alice ruszyła w przód. Nie będzie jej pouczać dziewczyna której ledwo co trzymają się łyżwy na nogach. Chciała się przed nią popisać więc zrobiła spirale której uczyła się ponad 2 lata. Miała doskonałe do tego łyżwy. Piękne jasno-fioletowe figurówki które dostała od Evana Lysaceka który z resztą ją trenował. Był on najlepszym łyżwiarzem z USA. - Zgadzam się z tobą. Po co mam wyrzucać pieniądze w błoto? I tak jeszcze nie pada...

Melissa Johnes

- Widzę, że ktoś tu uwielbia się chwalić! - krzyknęła Melissa śmiejąc się ironicznie. -Spokojnie, nie jeżdżę tak doskonale jak ty. Poza tym nie przyszłam tu żeby z kimkolwiek konkurować, nie musisz udowadniać mi swojej wyższości - dodała posyłając jej szczery uśmiech. Tak, zdecydowanie wolała ludzi, którzy stawiali jej wyzwanie niż takich, którzy by od razu się wycofali.

Alice Jones

-A skąd przyszło ci to do głowy? Ja po prostu chciałam sobie przypomnieć jak to się robi - Zaśmiała się, po czym dodała - Jak chcesz mogę cię tego nauczyć, ja uczyłam się tego 2 lata, ale było warto. Jak się już załapie o co w tym chodzi to naprawdę bardzo łatwe -Uwielbiała wręcz ludzi którzy nie dawali za wygraną. Kochała zwyciężać, lecz to było chyba jej największą wadą...

Melissa Johnes

- Nie, dziękuję, ale nie skorzystam. Widzisz - teatralnie zacmokała ustami - nie zniosłabym tego, że ktoś mnie uczy. Całe życie polegałam tylko na sobie, wiesz, jestem taką samosią można by powiedzieć - uśmiechnęła się i podjechała do bandy. Spojrzała w niebo. Chmury były coraz bliżej i deszcz był nieunikniony.

Alice Jones

-Spoko, skąd to znam? -Zaśmiała się i puściła jej oczko. -Zaraz zacznie padać, powinno być to zasłonięte dachem. Przecież zawsze jest tu duży ruch, a oni tracą tylko klientów. - Stwierdziła i pojechała w kierunku wyjścia.

Melissa Johnes

- Dokładnie. Ale wiesz, nawet w takim mieście jak New Jersey można spotkać nie myślących wieśniaków. - stwierdziła, po czym oderwała się od bandy gwałtownie. -Schodzisz już? Ja wykorzystam kupiony bilet do końca! - zawołała śmigając po ogromnym lodowisku.

Alice Jones

-Mam nadzieję że nas nie wygonią! -Krzyknęła i ruszyła za dziewczyną. -No świetnie, zaczęło padać... - Odparła zniesmaczona pogodą.

Melissa Johnes

Dziewczyna zatrzymała się gwałtownie. Duże krople deszczu wolno opadały na jej twarz. Były zimne i raniły niczym ostre igły. -Kurde... - mruknęła cicho podjeżdżając do bandy. Nagle jej oczy rozbłysły. Dziewczyny znajdowały się dokładnie po drugiej stronie lodowiska od wyjścia. I nawet gdyby ktoś je zacząłby wołać przecież mogłyby nie usłyszeć, prawda? Zaśmiała się lekko pod nosem. -No Alice, wydaje mi się, że nie wyrzucą mnie stąd siłą, chyba, że obiecają zwrócić za bilet - rzekła po czym zatoczyła wokół niej nieduże koło. Zatrzymała się centralnie przed nią po czym cicho syknęła: -Jeżeli dasz im jakikolwiek znak, że tu jesteśmy albo też ich słyszymy to cię uduszę!

Alice Jones

-Właśnie chciałam powiedzieć ci to samo -Odparła i uśmiechnęła się zadziornie. -No tak, oczywiście, jakże mogłoby padać bez burzy - Spojrzała na niebo i było tylko widać jak błyskawice uderzają o niebo.

Melissa Johnes

Dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami. Lód robił się coraz bardziej ślizgi a krople deszczu coraz bardziej jej przeszkadzały. Nikt jednak nie przyszedł aby kazać im zejść z lodu. Cóż, może i tego właśnie chciała ale w sumie miło by było się z nimi posprzeczać... Alice już całkowicie zignorowała, może i nawet miło się im rozmawiało ale dzisiaj wszystko ją denerwowało.