Las

Holy · Wysłany: Wto 13:22, 30 Mar 2010 Temat postu:

Zmarszczyła nos.
- A mydła używasz? Może to to. - zachichotała i szturchnęła go łokciem w bok. Chyba miała dość dobry humor, o dziwo.

Sharon

Nie łatwo było jej wstać tak wcześnie, ale jakoś się dobudziła. Z domu wzięła to co najpotrzebniejsze, rower i plecak, w którym miała coś na przekąskę i oczywiście wodę. Trochę przed ósmą wyjechała z domu i podążyła w kierunku lasu. Gdy była już w lesie, rozejrzała się, nikogo nie było więc usiadła na ławce, a rower oparła o drzewo.

Jacob Shepard

Już od 6 rano czekał, aż w końcu będzie 8. Wstał tak szybko ze względu na przeprowadzkę, którą obiecał pewnej osobie. Po 7 zdecydował się już wyjść, musiał przecież jeszcze kupić sobie rower, ze sobą nie miał żadnego. Niestety, w sklepie była już wielka kolejka, więc spędził w niej prawie całą godzinę. Gdy już dokonał zakupu, szybko wsiadł na rower i pędził w stronę lasu. Jak nic, już był spóźniony. Pojawił się jakieś 15 minut po ustalonej godzinie, jednak szybko odszukał wzrokiem dziewczynę.
-Hej. - powiedział, schodząc ze swojego pojazdu. -Przepraszam za spóźnienie, ale miałem kłopoty z rowerem. - wytłumaczył, uśmiechając się lekko.

Sharon

Po piętnastu minutach zauważyła chłopaka, ale jakoś nie odczuła tego ze się spóźnił, czas tak szybko zleciał. - Hej, nie tłumacz się nic sie nie stało - odpowiedziała mu i również się uśmiechnęła. - Wzięłam coś na przekąskę i wodę, jakbyśmy zgłodnieli czy coś - dodała i wstała z ławki. Weszła na rower i uniosła wzrok na niego, - a wiec którędy jedziemy? - zapytała.

Jacob Shepard

-O kurczę, o tym nie pomyślałem. Jakoś ci to potem wynagrodzę. - zaśmiał się. Cóż, faktycznie, w ogóle nie przyszło mu do głowy, żeby zabrać jakiś posiłek. Po chwili wyciągnął przed siebie wciąż trzymaną mapkę New Jersey. -Może zaczniemy jechać głównym szlakiem, a potem się zobaczy. Moglibyśmy na przykład pojechać nad jezioro, na drugim końcu miasta. - zaproponował.

Sharon

Zaśmiała się, - Nie musisz, zresztą ja nie wzięłam mapki wiec sie uzupełniamy - odparła, - No to jedziemy - dodała i ruszyła powoli w stronę głównej ścieżki lasu. Rano było tu przyjemnie, słońce delikatnie ogrzewa, a letni wiatr muska twarz. Do tego ptaki śpiewają, a wiewiórki skaczą z drzewa na drzewo. Sama natura.

Jacob Shepard

Uśmiechnął się jedynie, po czym wsiadł na rower i pojechał za dziewczyną. Po chwili jechał już obok niej. Po dłuższej ciszy, chłopak nie wytrzymał [tak, taki był z niego papla xdd] i powiedział: -Hm, nie wiem czy cię to interesuje, ale rzuciłem swoją pracę. - zaraz potem wyszczerzył się. Jeszcze wczoraj ciężko było mu to zrobić, ale dzisiaj czuł jakąś ulgę, cieszył się, że to zrobił.

Sharon

"Rzucił prace..mam nadzieje ze to nie po tej rozmowie mojej z nim" - pomyślała i spojrzała na niego, - Widać że się cieszysz z tego powodu, ale jak teraz będziesz zarabiał? - zapytała. Interesowało ją to, w jej naturze jest tak, że gdy kogoś pozna to potem martwi się o los drugiej osoby.

Jacob Shepard

-Wiesz, jak jesteś ochroniarzem to zarabiasz sporo. - zaśmiał się. -Więc na razie mam sporo pieniędzy, żeby jakoś z nich wyżyć. A potem znajdę jakąś pracę, sądzę, że nie będzie to trudne. - odparł.

Sharon

- Aha...rozumiem - odparła z lekkim uśmiechem i skręciła w prawo jak wiodła ścieżka. - No a co teraz masz zamiar robić, gdy masz dużo kasy i wolnego czasu? - zapytała. Moze nie powinnam pytać, ale tak samej jeździć na wycieczki to nie jest fajnie.

Jacob Shepard

-Zaszaleć. - zaśmiał się. -Ale oczywiście nie sam, w jakimś dobrym towarzystwie. - puścił oko dziewczynie. W sumie nikogo innego nie znał w mieście.

Sharon

Uśmiechnęła się i przyśpieszyła. - No oczywiście - mruknęła i wyraźnie go wyprzedziła. Słońce już nie grzało leniwie, robiło się co raz cieplej, a wiatr podmuchiwał mocniej.

Jacob Shepard

-To co? - zapytał po pewnym czasie, na rozwidleniu dróg. -Jedziemy nad morze, okrążamy las czy jedziemy w stronę gór? - zapytał, rozciągając przed sobą mapkę i dokładnie wyczytując z niej, gdzie dotarliby wybierając jakąś z dróg.

Sharon

Stanęła na chwilę rowerem na rozwidleniu ścieżek, przez jakiś czas zastanawiała się. - Po długim namyśle stwierdzam ze decyzje pozostawiam Tobie - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Niech on decyduje gdzie jadą, jej obojętnie.

Jacob Shepard

-W takim razie nad morze. Nie mam ochoty jechać jedynie lasem a góry... cóż, raczej nie należą do moich ulubionych miejsc. - powiedział, po czym się lekko uśmiechnął i skręcił w jedną z trzech dróg.