Sosnowy park.

Charlie

Moim przeznaczeniem jest błąkanie sie po świecie, a twoim przeznaczeniem jest bycie żoną i matką - powiedziała.

Isabelle

Na jej słowa roześmiała sie - te skręty ci zaszkodziły - wyszczerzyła się i objęła ją ramieniem. - Jakbyś nie wiedziała miałam mieć męża i dziecko, jedna jedyne co mi z tego pozostało, to pustka w środku - odparła i skręciła w jakąś alejkę razem z siostrą.

Charlie

Dziewczyna równiez objęła siostrę ramieniem.
- Ja też, miałam mieć dziecko i męża, ale nie wyszło. - powiedziała.
- Boże, ale z nas są nieudacznice. Obydwie nie potrafimy znaleźć szczęścia. Ale dla mnie już za późno, bo miałam szczęśliwe dzieciństwo, a ty gówniane. Więc tobie zacznie się układać, a mi wszystko walić - dodała wyszczerzając zęby w uśmiechu. Chyba skręty zaczęły działać, bo dziewczyna miała teraz ochote z wszystkiego żartować.

Isabelle

- Taak....teraz ty staniesz się taka jak ja przed kilkoma laty, a jak taka jak ty - zaśmiała się krótko i spojrzała na nią z ukosa. Domyśliła się ze te skręty jej zaszkodziły, no ale nie bedzie nic na ten temat mówić. - Chodźmy tam gdzieś jest ładna polanka - powiedziała i ruszyła razem z nią, w tamtą stronę.

Charlie

- Dobrze - powiedziała.
- Myślisz, że gorzej niż zwykle, wyglądam w tych kolczykach? - zapytała. Jej rodzice mówili, że dzięki nim się oszpeciła, ale wolała zapytać się kogoś mniej staroświeckiego.

Isabelle

- Hmm..jakby ci to powiedzieć...z tym w nosie wyglądasz dziwnie - odparła, - ale ten w wardze nawet pasuje - dodała i po chwili znalazły się na polance. Dookoła wszędzie lampy wiec nie mogły narzekać na ciemność.

Charlie

Dziewczyna usiadła na polance.
- Będzie bolało - powiedziała po czym wyciągnęła kolczyk z wargi. Trochę bolało. Gorzej bedzie z nosem. Zaczęła go wyciągać i po chwili kolczyk znajdował się na ręcę blondynki,.
- Już nigdy go nie założę- powiedziała. Zapewnię chodziło jej o bół jaki musiałaby przeżywać gdyby znowu go włożyła

Isabelle

Patrzyła na to co robi inie dowierzała. pewnie bolało przebijanie. - No teraz masz dziury - zaśmiała się i spojrzała na niebo. Juz gwiazdy się pojawiły. Po chwili usiadła obok Charlie i przyglądała się gwiazdom.

Charlie

- Zarosną - powiedziała. Najgorsza była w nose, ale tego widać tak bardzo nie było. Z resztą w języku też jej zarosła nie ma tragedii.

Isabelle

- No wiec...jaki masz plan na najbliższe dni? - zapytała. - Pamiętasz jak byłyśmy nastolatkami i wybrałyśmy sie na podryw? - zapytała i zaśmiała się. - No było to udane polowanie - dodała po chwili.

Charlie

- Planów brak - powiedziała.
- Wtedy wszystko przychodziło tak łatwo. Zbyt łatwo - dodała. Położyła się na trawie i przymkneła oczy.
- Pozanałaś kogoś wartego uwagi? - zapytała przerywając milczenie.

Isabelle

- Możliwe ze zbyt łatwo, ale za to teraz mamy lekcje życia - odpowiedziała i podparła się łokciami. - Czy kogoś poznałam....raz jak byłam w barze no to się upiłam z taką dziewczyną Anett. Tyle ze ona już po kilku kieliszkach usnęła. Ja jednak potem chciałam wyjść no i taki jeden wziął mnie na bark i zaniósł do łazienki. Potem mnie odprowadził do domu. Następnego dnia spotkałam go w lesie, no i poszliśmy wieczorem na bungee - uśmiechnęła sie. - To było piękne - mruknęła.

Charlie

- Coś mi się wydaje, że to nie jest tylko przyjaciel - powiedziała, a na jej ustach pojawił się nikły uśmeich.

Isabelle

- Nie gadaj głupot, zwykły...znajomy, wiem o nim bardzo niewiele - odpowiedziała i uśmiechnęła się. - Nie patrz się tak - zaśmiała się i przymknęła oczy.

Charlie

- Znajomy, potem przyjaciel, a na końcu... no sama wiesz. - powioedziała. Uśmiech nadal nie schodził z jej twarzy.
- Później dowiesz się więcej - dodała.