Dom Jane.

Jane

Wzruszyła ramionami.- A ile takie sprzątaczki biorą?- zapytała. Nie była zorientowana w takich sprawach. - Musimy wystarczać na zebranie dostatecznej ilości do spłaty rachunków i coś nieco lepszego od marchewek.- przyznała.

Jake

-Ja mam wiedzieć? - prychnął, po czym uśmiechnął się i wstał. -Teraz na serio będę się już zbierał. Co do ceny, ustalimy ją później. - uśmiechnął się, po czym udał się w kierunku drzwi. nagle zatrzymał się jak oparzony. -Co do tego, co zrobiłem rano... - zaczął, choć nie wiedział, co ma powiedzieć.

Jane

Zaśmiała się pod nosem.- Nie ma sprawy, niczego nie było.- powiedziała z uśmiechem. Ona tego nie traktowała poważnie, tym bardziej, że był pijany.

Jake

Uśmiechnął się jedynie na znak, że rozumie, po czym wyszedł. Szedł tak ulicą zastanawiając się właściwie, co będzie robić przez cały dzień.

Jane

Zamknęła za nim drzwi, uśmiechnęła się pod nosem. Ruszyła do kuchni, bezradnie błądziła wzrokiem po pustych półkach. Nie do końca pustych, ale tak można stwierdzić, bo ile to tam ser, masło i marchewki. Zamknęła lodówkę, ruszyła do salonu. Usiadła na kanapie, włączyła telewizor. Zaczęła oglądać jakiś mecz, zawsze lubiła mecze, jakoś od urodzenia.

Jane

Przyszła z Martin'em.- No i już, mówiłam, że niedaleko.- stwierdziła. Wyszukała klucze z kieszeni, odkluczyła zamek i wpuściła chłopaka przodem.

Martin

- Prawdę mówiłaś, przecież Ty gardzisz kłamstwem. - mruknął pod nosem. Wszedł do środka, rozejrzał się krótko po wnętrzu do którego go wprowadzono.

Jane

- Chcesz coś pić?- zapytała z grzeczności, oczywiście. Bo w końcu, niby nie przyszli tu, żeby pić.

Martin

Pokręcił głowę.
- Dzięki, nie trzeba. Tutaj mam wejść? - upewnił się uchylając drzwi od salonu, po czym wszedł do środka nie czekając na odpowiedź.

Jane

- Mhm.- skinęła. Weszła do salonu za chłopakiem, zgarnęła cały bałagan ze stołu i kanapy. Sama po chwili usiadła na sofie.

Martin

Rozejrzał się krótko. Dom jak dom, zwyczajnie ale w porządku. Usiadł na kanapie obok dziewczyny.
- Chyba mieszkasz tu już jakiś czas, co? - zauważył zasugerowany bałaganem jaki zdążyła zrobić.

Jane

- Jakiś czas tak.- odparła.- Ale i tak za wiele tu nie przebywam, rano i wieczorem.- dodała z uśmiechem. Wzięła gumkę do włosów ze stolika, po czym pobawiła się nią trochę, a w końcu spięła nią włosy.

Martin

Skinął głową.
-No i jeszcze czasami w nocy, jak sądzę. - stwierdził niewinnie, uważnie obserwując bawiące się gumką palce.

Jane

- No co Ty, w nocy rzadko bardzo.- stwierdziła z chichotem. - Hm, to jak, chcesz zaczynać?- zapytała uśmiechając się słodko. Zaśmiała się pod nosem, taka zabawna sytuacja, a co.

Martin

Uniósł lekko jedną brew, obrócił głowę w jej stronę i przyjrzał się jej uważnie.
- Dajesz. - stwierdził zakładając ręce na piersi. Nie zamierzał jej pomagać, o nie.