Dom Jane.

Jane

- Zapytam kogo innego i porównamy.- wzruszyła ramionami chichocząc pod nosem. - Chcesz jeść, pić, czy coś innego?- zapytała uśmiechając się kątem ust.

Martin

- Pytaj, pytaj. Porównuj. - stwierdził sarkastycznie, po czym dodał coś jeszcze pod nosem. Kiwnął głową, podniósł się.
- Idę zbadać twoją lodówkę. - wyjaśnił.

Jane

- Tylko wiesz, tam rewelacji nie ma.- stwierdziła odgarniając włosy z oczu. - Ale jak juz idziesz to możesz mi coś przynieść.- dodała uśmiechając się promiennie.

Martin

Przewrócił oczami.
- Z siebie sprzątaczkę, a ze mnie kelnera robi. - mruknął pod nosem idąc do kuchni. Otworzył lodówkę, przykucnął i zaczął przyglądać się produktom.

Jane

Kelner dobra sprawa, przecież. Dziewczyna korzystając z okazji, że chłopaka nie ma ułożyła nogi wzdłuż kanapy, a żeby tak wygodniej było.
- Znalazłeś coś?- zapytała. Coś dobrego, oczywiście.

Martin

Uśmiechnął się złośliwie.
- Znalazłem piwo. Niestety, tylko jedno! - zawołał otwierając znalezioną puszkę.

Jane

- Pijak.- mruknęła.- Szukaj czegoś dla mnie, coś dooobrego.- przeciągnęła ostatni wyraz, w dodatku ładnie go akcentując. Podłożyła sobie poduszkę pod głowę.

Martin

Napił się piwa, całkowicie ignorując słowa dziewczyny.
- Niespecjalnie mi się chce, jeśli mam być szczery! - zawołał po chwili siadając na taborecie.

Jane

- Nie lubię Cię!- zawołała głośno, a co tam. Mrucząc coś pod nosem wstała z kanapy i ruszyła do kuchni.- Pijak jeden, leniwy.- powiedziała do chłopaka. Otworzyła lodówkę, zaczęła czegoś szukać.

Martin

Niespecjalnie przejął się rzucanymi pod jego adresem obelgami, ze średnim zainteresowaniem obserwował poczynania dziewczyny.
- Jesteś zaopatrzona mocno średnio. - stwierdził po chwili.

Jane

Zerknęła na chłopaka zza drzwiczek od lodówki.- No wiem, ale czasu nie miałam.- wzruszyła ramionami. Cóż, z kasą też krucho, w końcu jak miała pracę u Jake'a tak już jej nie ma. Musi szukać, czego innego, ale nie czas o tym gadać. Bo nawet, po co. Dziewczyna wyjęła z lodówki ogórka. Ogórek dobra rzecz, pewnie.

Martin

Uniósł brwi przyglądając się ogórkowi.
- Wiesz, mam propozycję. Może pozwolisz mi się zabrać do jakiejś porządnej restauracji? - zasugerował.

Jane

Wzruszyła ramionami.- Ogórek dobry. Mogę się podzielić. - odparła podchodząc do chłopaka. Podsunęła mu ogórka pod nos.- Może będzie pasować z piwem.- odparła z szerokim uśmiechem.

Martin

Odchylił się do tyłu, aby uniknąć bliższego kontaktu z warzywem.
- Wiesz co? Ja idę. Jeśli chcesz zabieraj się ze mną, jeśli wolisz zostać przy ogórku to proszę bardzo. - stwierdził odstawiając puszkę i podnosząc się z taboretu.

Jane

Hm, restauracja a ogórek. Restauracja ciekawsza, bynajmniej coś się dzieje.- No dobra idę z Tobą i ogórkiem.- stwierdziła idąc na jakiś kompromis. jeszcze by zraniła ogórka, zostawiając go w domu.