Massie.

Massie Carlson

Skrzywiła się.- Mogli by tych flaków nie pokazywać.- stwierdziła przymykając oczy. Chwyciła poduszkę, w razie co.

Henry

Zaczął się lekko śmiać - Jak możesz się bać takich rzeczy... - nagle urwał zdanie bo coś mignęło za oknem. Coś białego, dosłownie. Zrobił wielkie oczy. Zrobiło się dziwnie. Tu horror, a tam za oknem może być jakiś psychopata.

Massie Carlson

- Nie boję się, tylko brzydzę.- sprostowała. Ją akurat nie interesowało to co było za oknem. Fakt, od kiedy Adrian z nia mieszka to się nieczego nie bała, miala powody by się nie bać. A teraz go nie było, no cóż.

Henry

Teraz ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Henry ani drgnął, czekał co zrobi Massie. Uśmiechnął się zadziornie oglądając jak kogoś torturują xD. Straszny widok jak na początek filmu.

Massie Carlson

- Idę otworzyć.- powiedziała, w końcu nie było, aż tak późno. Massie podniosła się z kanapy, ściszyła film, skierowała się ku drzwiom.

Henry

Lecz gdy dziewczyna otworzyła, nikogo tam nie było. - Wiesz co, tak samo było na początku tego horroru co tutaj leci - powiedział, a raczej mruknął pod nosem.

Massie Carlson

Wzruszyła ramionami, zakluczając drzwi. Wróciła do salonu.- To jest tylko film, a tamto to dzieci sąsiadów, albo sąsiedzi urzadzają imprezę. - odparla spokojnie. Nerwy miała mocne, a jak.

Henry

On jedynie sie uśmiechał niewinnie. Kiedy dziewczyny nie było on jak nimowle zasnął. Spał jak kamień.

Massie Carlson

Uśmiechnęła się lekko. No cóż, budzić go nie będzie. Najwyżej, będzie spał do rana. Nakryła go kocem, wylączyła film, biorąc po drodze książkę. Weszła do kuchni, usiadła przy stoliku zaczynając czytać.

Henry

Nagle zrzucił się z kanapy. Widocznie miał jakiś koszmar. Po domu rozniósł się wielki huk. Zerwał się z podłogi. Złapał się za głowę - Jejku.. Co ja tutaj robię? - zapytał po cichu. Odwrócił się. Wszedł do kuchni, nawet nie spostrzegł dziewczyny.

Massie Carlson

- Coś się stało?- zapytała, zamykając książkę. Odłożyła ją na blat, zerkając na niego. Huk, ją nie przeraził, tylko to, że nagle tu wszedł. No cóż, jeszcze by lunatykował, wolała się upewnić.

Henry

- Wiesz, można by powiedzieć, że Cię nie znam. I takiej osobie takich rzeczach się lepiej mówi - powiedział to siadając na krześle - Zabiłem kogoś... Był to mój ojciec. Miałem w tej sprawie rozprawę, ale nie mieli dowodów do morderstwa. Przyczyna jego zamordowania była taka, że pił nałogowo, a po drugie za najmniejsze spóźnienie złą ocenę mnie lał przez najbliższe 4 godziny. Była taka tez przyczyna, że zgwałcił trzy razy moją matkę... - mówił to z trudem.

Massie Carlson

Skinęła powoli głową, jakoś nie mogła uwierzyć. Przysunęła kolana pod brodę, oplatając je dłońmi. Zerknęła za okno, nic nie mówiąc. Zagryzła lekko wargę, nawet nie ma co mówić.

Mikael

Przyszedł z Massie.
-Otwieraj, bo dostaniesz z deski. - zagroził poważnie zdejmując owo niebezpieczne narzędzie z ramienia. Zamrugał gwałtownie, gdy przyklejony do deski morski piasek nasypał mu się do oczu.

Massie Carlson

Uśmiechnęła się lekko, szukając kluczy w kieszeiach spodni. Znalazła, a to cud. Po chwili otworzyła drzwi.- Wchodzisz, czy masz już dość okropnej Massie?- zapytała opierając się o framugę drzwi.