Justina.

Justin

Niewielki, lecz starannie urządzony dom. Sypialnia, gościnny, salon, kuchnia, łazienka i jeden pokój mogący pełnic różne funkcje, w zależności od potrzeb.

-

Wszedł do środka i rozejrzał się ciekawie. No, na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się w porządku. Obszedł wszystkie pokoje, w końcu z zadowoleniem poszedł do kuchni i wstawił wodę na herbatę.

Juliett

Stanęła przed domem, jeszcze raz spojrzała na adres zapisany w telefonie, potem wzrok przeniosła na numer domu. Tak, wszystko się zgadzało. Pchnęła furtkę, przeszła ścieżką pod drzwi, postawiła torbę i zadzwoniła dzwonkiem, raz długo i raz krótko. No, niech wie, że siostra przyjechała.

Justin

Obrócił się słysząc natarczywe dzwonienie do drzwi. Odstawił na szafkę kubek, który trzymał już w ręce i wyszedł z kuchni. Podszedł do drzwi i otworzył.

Juliett

Widząc brata wydała z siebie przeciągłe piśnięcie i rzuciła mu się na szyję.
- Jestem! - zawołała mu prosto do ucha i roześmiała się.

Justin

Jęknął, gdy dziewczyna niespodziewanie się na niego rzuciła i skrzywił się gdy wrzasnęła mu do ucha. Cóż, przynajmniej nie miał wątpliwości kto przyjechał.
Odsunął siostrę na odległośc ramienia i przyjrzał jej się uważnie.
- Nic się nie zmieniłaś. - stwierdził z szerokim uśmiechem.

Juliett

- Ależ oczywiście, że się zmieniłam! To tylko faceci tego nie zauważają. - zapewniła go szybko i uśmiechnęła się promiennie. Złapała torbę i nie czekając na pozwolenie wpakowała się do środka.

Justin

Niezrozumiałe mruknął coś o kobietach i zamknął drzwi.
- Masz przygotowany pokój na górze. Idź do łazienki doprowadzic się do porządku a ja zaniosę Ci torbę. - powiedział chwytając jej bagaż.

Juliett

- Z przyjemnością. - zapewniła wesoło i szybko odnalazła łazienkę. Spędziła w niej kilkanaście minut, po czym wyszła z niej i rozejrzała się radośnie.
- Gdzie się schowałeś? - roześmiała się głośno.

Justin

-Tam, gdzie była szansa że mnie nie znajdziesz. - mruknął schodząc po schodach w dół. Zatrzymał się i spojrzał na siostrę.
- Wchodź, siadaj. Pewnie jesteś zmęczona. - otworzył drzwi do salonu.

Juliett

- Trochę. - zgodziła się z uśmiechem i weszła do pokoju. Zmierzyła wnętrze krytycznym spojrzeniem po czym kiwnęła głową i z zadowoleniem opadła na fotel.

Justin

Zatrzymał się w drzwiach.
- Chcesz coś zjeśc, wypic? Decyduj, ten jeden jedyny raz masz mnie do dyspozycji. - uśmiechnął się lekko.

Juliett

Rozpromieniła się słysząc jego słowa.
- Ooch, tak! Poproszę waniliowe capuccino z bitą śmietaną i sałatkę owocową. - zdecydowała natychmiast, jakby była to dawno wyuczona kwestia.

Justin

Zaśmiał się cicho.
- Zobaczę, co da się zrobic. - obiecał wychodząc z pokoju. W kuchni szybko znalazł capuccino, wstawił wodę i przejrzał owoce. Jabłka, brzoskwinie, banan, winogrono. Na szczęście zaopatrzył kuchnię w niezbędne produkty.

Juliett

Odprowadziła go promiennym uśmiechem po czym rozejrzała się po wnętrzu. Hm, całkiem przyjemne mieszkanie, chyba rzeczywiście na trochę się tu zakwateruje. Powziąwszy to postanowienie przeciągnęła się i oparła wygodnie w fotelu, jednocześnie w myślach obejmując go w posiadanie.

Justin

Po kilkunastu minutach wrócił do salonu. Postawił przed dziewczyną 'zamówiony' posiłek i sam usiadł w drugim fotelu.
- No, i co w domu? Opowiadaj. - powiedział.