Park południowy

Massie Carlson

Uśmiechnęła się lekko, chowajac telefon do kieszeni. Kiedyś pewnie opowie chłopakowi o tym wszystkim. Podparła się rękoma, mrużąc oczy. Rozejrzała się wcześniej jeszcze po parku.

Taak, dzięki ; ))

Mikael

Z żalem obserwował krótką podróż telefonu do kieszeni dziewczyny. Dobrze, musi o tym zapomniec, bo ciekawośc nie da mu życ, kiedyś się dowie wszystkiego. Uśmiechnął się lekko.

P.S. Ach, potęga google xD

Massie Carlson

Zerknęła na chłopaka z uśmiechem, ale zaraz potem spojrzala na tę samą grupkę dzieci co była poprzednio. A już myślała, że poszli, no trudno. Nie będzie już takiej ciszy.

XD

Mikael

On też zerknął na dzieci.
- Oj, ktoś odważył się zakłócic Twoją samotnośc. - zauważył z rozbawieniem.

Massie Carlson

- Dzieciom można wybaczyć, ale jak tu przyjdą jacieś 'wielkie ktosie' to Ty ich wystraszysz.- wyszczerzyła zęby. Oczywiście dumna z tego, co wymyśliła.

Mikael

-Jasne. Czy życzysz sobie, żebym założył czarną pelerynę z kapturem i wziął do ręki kosę na wypadek, gdyby się zjawili? - zapytał z sarkazmem.

Massie Carlson

- Nie tego nie trzeba. Najlepiej walka na gołe klaty.-zachichotała.- Ogólnie to zostało nam przekonać się czy jesteś mężczyzną.- dodala zaraz. Musiała mu przypomnieć.

Mikael

Jęknął. No nie, on sam o tym zapomniał, a ona wciąż pamięta?
-No dobra, niech będzie. Mów, co mam zrobic, byle szybko. - polecił.

Massie Carlson

- To będziesz czekał trochę, bo muszę pomyśleć.- odparła unosząc wzrok, jakby tam miała być podpowiedź.- Idź tam i ..- wskazała na miejsce przed nią, dalej się zastanawiając.- I zaraz coś wymyślę, czekaj.- dodała.

Mikael

Skinął tylko głowę i patrzył na nią niecierpliwie. No dobra, ciekawe, co będzie musiał zrobic? Podniósł się już i poszedł na wskazane miejsce.

Massie Carlson

- Teraz..- przeciągnęła. Musiała coś wymyslić, a nie miała żadnego wspaniałomyślnego pomysłu. Zagryzła wargę.- Dobra, stój tam i, albo nie idź teraz tam..- wskazała dłonią na prawo. Dobra, niech sobie pochodzi, a ona będzie myśleć.

Mikael

Westchnął tylko i posłusznie przeszedł ze swojego miejsce na nowe.
-No? I co teraz? - zapytał patrząc na nią z wyczekiwaniem.

Massie Carlson

Uśmiechnęła szeroko, wpadając też na jakiś pomysł.- Zerwij różę, ale tak, że kolce mają Cię kłóć.- odparła. To było pierwsze. Rozejrzała się krótko.- Potem weźmiesz pójdziesz do tamtej pani i dasz jej tą różę, ale powiesz, ze ma ją mieć przy sobie, bo wtedy nie będzie czuć tego smrodu.- odparła wskazując na ową paniusię. Była to wysoka, blondynka. Stała na mostku, widać, że ładnie ubrana, pachnieć pewnie też ładnie pachnie, no ale co. Uśmeichnęła się chytrze do chłopaka.- Aha, no i mów głośno.- rozkazała zaraz, musi przecież słyszeć.

Mikael

Skrzywił się.
-No cóż, czy nie wydaje Ci się, że tu zaleciało raczej damską złośliwością, a nie męskością? - zauważył.

Massie Carlson

- Niestety nie mam innych pomysłów, idź.- rozkazała. No nie miała, no co. W konću ona kobietą jest. Massie myśli po 'kobiecemu', wyszczerzyła zęby.