Stary plac zabaw.

Melissa Johnes

Przyszła na plac. Usiadła na jednej z huśtawek, koło jakiegoś chłopaka.

William

Cześć-powiedział-Will jestem-podał rękę dziewczynie.

Melissa Johnes

- Melissa - odpowiedziała, lekko ściskając rękę chłopaka. Szybko ją jednak cofnęła, nie lubiła tej formy powitania.

William

Miło mi cię poznać-powiedział.Lubisz taką pogodę?-zapytał

Melissa Johnes

Kto wie, czy miło. pomyślała. Rozejrzała się dookoła - na niebie było kilka chmurek, słońce mocno świeciło, było nawet gorąco. - Wolę, jak jest trochę chłodniej - przyznała.

William

A ja śnieg wole,to zupełnie inna bajka niż lato-powiedział.

Melissa Johnes

- Czy ja wiem... Ja tam wolę lato, ale nie za ciepłe - jej wargi uniosły się w lekki uśmiech, który jednak zaraz znikł.

William

A co lubisz robić?-zapytał.-Ja grać na gitarze.

Melissa Johnes

- Ja... - zamyśliła się - Lubię grać na różnych instrumentach, najbardziej na gitarze i pianinie. Poza tym, surfing. - odpowiedziała po chwili.

William

To fajnie.Odkrywam ,że całe miasto na czymś gra-powiedział z uśmeichem

Melissa Johnes

- Teraz to bardzo popularne - przyznała. - A tak w ogóle, to długo już tu mieszkasz? - zapytała.

William

Nie,może z tydzień,albo dwa-powiedział-A ty?

Melissa Johnes

- Już jakiś czas - przyznała. Z racji, że był to stary plac zabaw, huśtawka, na której siedziała dziewczyna, zerwała się i spadła razem z Meissą na ziemię. - Cholera - warknęła. Spojrzała na starte, zakrwawione ręce.

William

Nic ci się nie stało?-zapytał on też zszedł z hustawki nie chciał spaść jak dziewczyna

Melissa Johnes

- Chyba nie, prócz tego - pokazała chłopakowi swoje ręce - Chyba lepiej, pójdę do domu, albo coś - powiedziała, wstając z ziemi.