Park południowy

Mikael

Podniósł wzrok. Rzeczywiście, kosz nie był w najlepszym stanie.
-W porządku. To zaczynajmy. - stwierdził łapiąc piłkę w obie dłonie. Odsunął się mniej więcej na środek boiska i spojrzał na chłopaka.

William

Odebrał mu piłkę niezłym trikiem i kozłował chwilę w miejscu.

Mikael

Zbliżył się do chłopaka, po chwili udało mu się odzyska piłkę. Kozłując odbiegł kilka kroków, zbliżając się w stronę kosza.

William

Nie udało mu się ponownie odebrać piłki.Chlopak trafił do kosza.A Will musiał jakoś nadrobić stratę punktu.

Mikael

Złapał piłkę i jeszcze kilka razy odbił ją od ziemi. Cóż, pech chciał, że nawierzchnia w tym miejscu była nierówna, chłopak potknął się i wypuścił piłkę z dłoni. Zdołał jedynie musnąc ją czubkami palców, a ona już oddalała się od niego w lekkich, powolnych odbiciach.

William

Złapał piłkę.Rzucił do kosza i zyskał punkty.-Nic ci się nie stało?-zapytał choć żadko to robił.

Eva

Charlie

Ja nie lubię koni. Wole psy - powiedziała uśmiechając się. Wlepiła wzrok w akieś drzewo.

Eva

A i jeszcze kocham robić zdjęcia-powiedziała i zawiązała sznurówki,bo się jej rozwiązały.

Charlie

Aha - powiedziała z uśmiechem
Masz tutaj jakąś rodzine może chłopaka - zapytała się przenosząc wzrok z drzewa na dziewczynę.

Eva

Tylko kuzynkę.Mnie tak łatwo nie zadowolć co do chłopaka.Mam swoje wymagania-powiedziała

Charlie

Uśmiechnęła się. Przez chwilę nastała niezręczna cisza.
Może pójdziemy na spacer, bo nie lubię tak siedzieć - powiedziała uśmiechając się.

Mikael

-Skąd. - roześmiał się łapiąc piłkę. Taka była prawda, w końcu od potknięcia się ludzie nie umierają, zresztą nawet się nie przewrócił. Rzucił piłkę, która zgrabnie przeleciała przez kosz.

Sweeney

Biegł truchnem przez park. Nagle rozwiązała mu się sznurówka. Ukląkł przy ławce i zawiązał buta. Po chwili zaniechał dalszego biegu. Usiadł na ławce rozkoszując się ciszą. Uśmiechał się snując różne myśli i marzenia.

Justin

Szedł wydeptaną w trawie ścieżką, ręce wsunął do kieszeni kurtki. Głowę trzymał nisko opuszczoną, jakby wypatrując czegoś na ziemi. Tak oczywiście nie było, nigdy wcześniej tu nie był, nie miał więc okazji niczego zgubic.